Table of Contents
Temat kryptowalut od kilku lat nie schodzi z nagłówków mediów. Jedni widzą w nich rewolucję finansową, inni niezrozumiałą nowinkę technologiczną, a jeszcze inni — zwykłą bańkę spekulacyjną. Kiedy ostatnio natknąłem się na uliczne wywiady przeprowadzone z Brytyjczykami, pomyślałem sobie: „Hej, przecież to świetne odzwierciedlenie tego, co myśli przeciętny człowiek o świecie krypto”. Postaram się więc podzielić moimi spostrzeżeniami na ten temat, opierając się na tych odpowiedziach i dostępnych danych. A przy okazji, jeśli interesuje Cię więcej podobnych tematów, zerknij też na naszą stronę główną.
Sceptycy i ich argumenty
Najpierw przyjrzyjmy się grupie, którą można by nazwać „sceptykami”. To często osoby starsze — 50+, choć nie zawsze. Ich głównym argumentem jest brak zaufania i zrozumienia. Gdy ktoś mówi: „Nie rozumiem, jak coś wirtualnego może mieć realną wartość”, to wcale nie brzmi dziwnie, prawda? Jeszcze 10 lat temu spora część ludzi podchodziła identycznie do bankowości mobilnej czy płatności telefonem.
Co więcej, sceptycy często wspominają o ryzyku oszustw. Trudno się dziwić, biorąc pod uwagę liczne nagłówki o zhakowanych giełdach, utraconych portfelach czy naciąganych „inwestycjach” w nowe tokeny. Przykładem może być chociażby jedna z większych afer — collapse giełdy Mt. Gox, która pozostawiła tysiące użytkowników bez dostępu do swoich środków. Mimo że ten przypadek miał miejsce już prawie dekadę temu, do dziś pokutuje w zbiorowej świadomości.
Umiarkowani zainteresowani
Trochę inaczej wygląda sytuacja wśród osób, które z kryptowalutami już eksperymentowały, ale z dużą dozą ostrożności. „Zainwestowałem niewielką kwotę w Bitcoina, ale traktuję to jako eksperyment” — to zdanie pojawiało się w wywiadach wyjątkowo często. I bardzo dobrze je rozumiem. Sam zaczynałem od małych kwot, zanim zdecydowałem się na głębsze poznanie tematu.
Właśnie ta grupa zaczyna interesować się technologią blockchain, poznaje różnice między Bitcoinem, Ethereum i altcoinami. Sprawdza, co to są smart kontrakty, co oznacza DeFi czy NFT, ale nadal z tyłu głowy ma pytania: „Czy to bezpieczne?”, „Jak to rozliczyć w urzędzie skarbowym?”, „Czy ta technologia przetrwa próbę czasu?”
To bardzo konstruktywne podejście, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że w ciągu ostatnich lat rynek kryptowalut przechodził gwałtowne zmiany. Gdy Bitcoin spada z 60 000 do 20 000 dolarów, trudno uznać to za przewidywalny rynek, prawda?
Kto inwestuje w UK?
Według danych, aż 4,95 miliona Brytyjczyków — czyli około 7,3% populacji — posiada kryptowaluty. Najczęściej są to osoby z przedziału wiekowego 18-34 lata, głównie z większych miast. Trudno się temu dziwić — młodsze pokolenia mają większy kontakt z technologią, są bardziej skłonne do podejmowania ryzyka i częściej korzystają z aplikacji finansowych.
Jednocześnie warto zaznaczyć, że świadomość istnienia kryptowalut jest znacznie szersza. Z badań wynika, że ponad 78% dorosłych Brytyjczyków słyszało o Bitcoinie. Problem zaczyna się wtedy, gdy zapytasz ich, czym właściwie jest sieć blockchain albo jak działają giełdy zdecentralizowane. Tu już wiedza jest znacznie słabsza.
Co ciekawe, wielu rozmówców w badaniach ulicznych mówiło, że „nie do końca wie, jak działa ten system, ale wszyscy mówią, że warto próbować”. To z jednej strony pokazuje efekt owczego pędu, z drugiej — kiepską edukację. A przecież, jeśli inwestujemy pieniądze, warto wiedzieć, na co je wydajemy, prawda?
Brak zaufania, ale i fascynacja
Często zauważam, że wielu ludzi stoi w rozkroku między niepewnością a fascynacją. Z jednej strony obawiają się o bezpieczeństwo, z drugiej — czują, że coś może ich ominąć. Bo co, jeśli rzeczywiście jesteśmy świadkami powstania nowego systemu finansowego, który za 20 lat będzie standardem?
Warto spojrzeć na to także z perspektywy tego, jak się zmienia postrzeganie wartości. Kiedyś posiadanie złota było synonimem bogactwa. Później nieruchomości, dzieła sztuki, a teraz? Może właśnie cyfrowe tokeny staną się tym nowym „złotem XXI wieku”? Nie twierdzę, że musi tak być, ale warto mieć tę możliwość na uwadze.
Entuzjazm czy ryzyko?
Okej, czas przyjrzeć się tym, którzy nie tylko słyszeli o krypto, ale całkiem nieźle się już w tym rozeznali. Mowa o entuzjastach – ludziach, którzy traktują kryptowaluty jak poważną alternatywę dla tradycyjnego systemu finansowego. I tutaj nie chodzi tylko o samo zarabianie. Dla wielu to wręcz filozofia, świadomy wybór niezależności finansowej, czasami wręcz forma niezgody na obecny stan rzeczy w bankowości i gospodarce.
W wywiadach ulicznych coraz częściej pojawiają się opinie typu: „Banki i tak nas śledzą, przetrzymują nasze pieniądze i narzucają opłaty. Blockchain daje wolność.” Czy nie brzmi to trochę jak nowa wersja buntownika XXI wieku? Z jednej strony podziwiam odwagę, z drugiej… przypominam sobie wszystkie historie osób, które zainwestowały w tzw. „shitcoiny” i straciły majątek przez chwilową euforię albo brak wiedzy.
Blockchain – nie tylko waluty
Często zapominamy, że kryptowaluty to tylko wierzchołek góry lodowej, której prawdziwe serce nazywa się blockchain. I to właśnie ta technologia fascynuje mnie najbardziej. Znasz może pojęcia takie jak smart kontrakty, tokenizacja aktywów albo zdecentralizowane finanse (DeFi)? Jeśli nie, warto o nich poczytać, bo wszystko wskazuje na to, że z czasem znajdą swoje miejsce nie tylko w finansach, ale też w logistyce, ochronie zdrowia czy sektorze prawnym.
Na przykład smart kontrakty (czyli automatyczne umowy zapisane w kodzie) eliminują pośredników – nie potrzebujesz już notariusza, brokera czy prawnika, by wykonać transakcję. Brzmi jak rewolucja? Bo tak naprawdę nią jest. Jeżeli chcesz zgłębić temat bardziej technicznie, polecam zajrzeć na Wikipedia – Blockchain, gdzie znajdziesz całą strukturę tego rozwiązania.
Co robi rząd UK?
Wielu rozmówców w cytowanych wywiadach mówiło, że nie do końca wiedzą, co brytyjski rząd właściwie planuje z kryptowalutami. A sprawa jest naprawdę ciekawa. Financial Conduct Authority (FCA) wprowadził szereg regulacji, których celem jest z jednej strony ochrona konsumentów, a z drugiej – nieblokowanie innowacji. Balans trudny, ale niezbędny.
Czyli: z jednej strony kończy się era dzikiego zachodu, gdzie każdy mógł bez nadzoru wprowadzać własny token, a z drugiej – coraz więcej legalnych firm oferuje produkty cyfrowe, z licencjami i kontrolą. I choć część ludzi się tego obawia, to moim zdaniem to krok w dobrą stronę. Regulacje nie muszą być wrogiem decentralizacji. Mogą stanowić coś w rodzaju gwarancji, że nie zostaniesz oszukany przy pierwszym lepszym kliknięciu na reklamę „nowego Bitcoina 2.0”.
Głód wiedzy, ale brak edukacji
Co mnie trochę martwi, to poziom edukacji w zakresie krypto. Niby młodsze pokolenia inwestują, korzystają z aplikacji, czytają Reddita czy oglądają YouTube’a. Ale czy naprawdę rozumieją, czym jest np. mechanizm konsensusu Proof of Work vs Proof of Stake? Często mam wątpliwości. A jeszcze bardziej niepokojące jest to, że niektórzy podejmują decyzje inwestycyjne na podstawie porad z TikToka.
Pamiętam jednego rozmówcę z wywiadu, który powiedział: „Moi znajomi zarobili na Dogecoinie, więc też kupiłem. Teraz czekam, aż znowu wystrzeli”. Nie wiem, czy bardziej mnie bawiło, czy smuciło to wyznanie. Bo z jednej strony każdy chce zarobić, ale z drugiej – opieranie się na memach to średni pomysł na strategię finansową.
Dlatego moim zdaniem szkoły, uczelnie i instytucje powinny zacząć wprowadzać podstawową edukację finansową i cyfrową, obejmującą zagadnienia kryptowalut, cyberbezpieczeństwa i inwestowania. Tym bardziej że technologia zmienia się błyskawicznie, a nasza świadomość niestety nie zawsze nadąża.
Czy warto się zainteresować?
Jeśli mnie zapytasz, czy warto zainteresować się kryptowalutami – odpowiem: zdecydowanie tak, ale z głową. To nie jest magia ani nowa religia. To po prostu narzędzie. I jak każde narzędzie – może ci pomóc albo zrobić krzywdę, zależnie od tego, jak go użyjesz.
Nie musisz od razu inwestować fortuny. Może warto zacząć od wiedzy – przeczytać kilka solidnych artykułów, zrozumieć, czym różni się token użytkowy od inwestycyjnego, dowiedzieć się, co oznacza „hodl” albo jak działa portfel sprzętowy. Dzięki temu, nawet jeśli nie zostaniesz entuzjastą, będziesz miał mocniejsze fundamenty, by oceniać to zjawisko świadomie.
A kto wie – może za kilka lat, to właśnie ty opowiesz w jakimś ulicznym wywiadzie, że kryptowaluty były twoim najlepszym wyborem inwestycyjnym. Albo przeciwnie – że dzięki ostrożności uniknąłeś poważnych błędów. Tak czy inaczej, lepiej wiedzieć, niż zgadywać.